Recenzja ulubionej ksiażki – rozstrzygnięcie konkursu (10-11.2013)

Wszystkie informacje o naszej szkole

Recenzja ulubionej ksiażki – rozstrzygnięcie konkursu (10-11.2013)

Październik to Międzynarodowy Miesiąc Bibliotek Szkolnych. Z tej okazji w naszej szkole odbyły się trzy konkursy, organizowane przez Bibliotekę Szkolną przy współpracy nauczycieli języka polskiego. Jednym z nich był konkurs pt. "Napisz recenzję ulubionej książki". Ogłoszony został w terminie 5-31 października 2013 r. Informację o konkursie przekazano przez radiowęzeł szkolny, na stronie Biblioteki Szkolnej i na plakatach informacyjnych.

Celem konkursu było zachęcanie do aktywności twórczej, rozwijanie umiejętności pisarskich i promowanie czytelnictwa.

Forma konkursu obejmowała pracę pisemną na recenzję dowolnej, ulubionej książki z zakresu literatury pięknej. Młodzież dostarczała recenzje w wersji elektronicznej i w formie wydruku komputerowego.

Jury w składzie:

  • Przewodnicząca: Pani Wicedyrektor Barbara Tęgiewicz
  • Członkowie: Marta Korzynek, Agnieszka Kunys-Łukawska,

– wyłoniło zwycięzców:

  • I miejsce – Julia Lipiec – recenzja książki Gwiazd naszych wina John Green,
  • II miejsce – Wiktoria Niedziółka – Wichrowe wzgórza Emily Bronte,
  • III miejsce – Joanna Kiljańska – Mroczny Świat Nocnych Łowców Cassandra Clare,
  • Wyróżnienie – Mateusz Zięba – Ten obcy Irena Jurgielewiczowa,
  • Wyróżnienie – Aleksandra Bissinger – Delirium Olivier Lauren.

Rozstrzygnięcie konkursu i rozdanie nagród odbyło się 4 listopada 2013 roku. Zwycięzcy  otrzymali dyplomy i nagrody książkowe.

Nagrody książkowe pozyskane zostały w ramach Kiermaszu Taniej Książki:

  • A. Biała Literatura i architektura;
  • A. Biała Literatura i muzyka;
  • K. Król Wielkie biografie. Ryszard Kapuściński,
  • K. Stachowicz Wielkie biografie. Witkacy.

Poniżej przedstawiamy recenzję Julii Lipiec, uczennicy klasy 1F.

Gwiazd naszych wina John Green

John Green to znany, amerykański pisarz. Pisze głównie dla młodzieży, ale wśród jego oddanych czytelników znajdziemy również starsze osoby. Wiele jego książek otrzymało prestiżowe wyróżnienia, a wszystkie pojawiły się na czołowych miejscach list bestsellerów. Gwiazd naszych wina to kolejna książka w jego dorobku, jedna z najbardziej rozpoznawalnych i najlepiej ocenianych. Ruszyły prace nad jej ekranizacją, której premiera zaplanowana jest na czerwiec 2014 roku.

Hazel Grace ma szesnaście lat, nie chodzi do szkoły, nie ma wielu przyjaciół, dużo myśli o śmierci. Fakt, że Hazel ma raka płuc sprawia, że nie jest typową nastolatką. Przeżyła jedynie dzięki cudownej terapii. Wszędzie, gdzie pójdzie, towarzyszy jej butla z tlenem i współczujące spojrzenia ludzi. Gdy podczas jednego ze spotkań grupy wsparcia dla chorej młodzieży, poznaje Augustusa, jej życie nabiera więcej barw. Okazuje się, że przystojny chłopak jest nią zainteresowany i postanawia pokazać jej świat poza ramami choroby. Razem wyruszą na niespodziewaną wyprawę po odpowiedzi: czy nasze życia coś znaczą i jak możemy pozostawić po sobie ślad? Czy odnajdą to, czego szukają?

Historia Hazel i Augustusa trafiła wprost do mojego serca. Ich losy, w piękny sposób opisane przez Johna Greena, nie pozwalały mi o sobie zapomnieć. Jeszcze przez długie dni nie mogłam przestać rozmyślać o tym, co się wydarzyło. Chwilami myślałam po prostu: Dlaczego? Dlaczego ci, którzy zasługiwali na coś więcej od życia, otrzymali tak mało? Ale życie nie jest sprawiedliwe i ta niesprawiedliwość męczyła mnie stale, gdy poznawałam losy tej dwójki. Nie były to przeciętne losy. To, co ich spotkało, było po prostu piękne. Oboje w pełni zasługiwali na każdą chwilę i każdy uśmiech, dzielony ze sobą. Wiedzieli, że nie mają przed sobą wiele czasu, ale wykorzystywali go, jak mogli, dbając, by każda chwila miała znaczenie.

Prawie każdy ma obsesję na punkcie pozostawienia po sobie śladu, pozostawienia spuścizny. Pokonania śmierci. Wszyscy chcemy, by nas zapamiętano. Ja też. Ale za często ślady, które ludzie po sobie pozostawiają, są bliznami.

Oboje zadawali sobie pytanie: jaki ślad możemy po sobie pozostawić na ziemi? Wszystkie ich działania to dążenie do otrzymania odpowiedzi na nie. Ale jednoznacznej odpowiedzi nie ma. Niektórzy za wszelką cenę chcą jakoś zapisać się w pamięci innych osób. W myśl teorii, że istniejemy, dopóki ktoś o nas pamięta, chcemy coś dla nich znaczyć. Zapominamy jednak, że gdy nas zabraknie, to oni pozostaną ze smutkiem, żalem i tęsknotą. Pozostawimy im jedynie wspomnienia dobrych chwil, nieliczne szczęśliwe przebłyski. Czy warto? Także między bohaterami wywołało to wiele nieporozumień. Każde z nich na swój sposób starało się, by ich życia miały jakiś sens. Ich relacja była jedną z niewielu dobrych rzeczy, które im się w życiu przytrafiły. Oboje srodze potraktowani przez los, znajdowali się w sytuacji, w której  wielu już dawno by się poddało. Stanowili dla siebie oparcie w trudnych chwilach, będąc jedynymi osobami, w pełni się rozumiejącymi. Znali swoje słabości i marzenia. Pomagali sobie nawzajem je spełnić.

Panie, daj mi siłę, abym zmienił to, co zmienić mogę; daj mi cierpliwość, abym zniósł to, czego zmienić nie mogę, i daj mi mądrość, abym odróżnił jedno od drugiego.

Temat umierania nie jest łatwy. Wszyscy dobrze wiemy, że nasz czas na ziemi jest ograniczony, ale nigdy tak naprawdę się nad tym nie zastanawiamy. Nie wiemy, ile czasu nam zostało, ale mimo to, każdego dnia, marnujemy go. Na niepotrzebne kłótnie, nieodpowiedzialne zachowania, na robienie rzeczy, które nas nie cieszą. W obliczu śmierci to się zmienia. Niektórzy starają się uciec przed tym, co nieuniknione, zapominając, że nie ma to sensu. Inni po prostu się poddają, wręcz wyczekując tego, co ma nadejść. Ta książka uczy nas, jak naprawdę powinniśmy do tego podejść. Nie jest to jednak łatwe. Nie było to takie także dla bohaterów. Autor przedstawił tu kilka postaci i ich, jakże różne, postawy wobec śmierci, każda z nich ma nas czegoś nauczyć i to robi. Wszyscy próbują poradzić sobie z utratą bliskich osób, jedni lepiej, drudzy gorzej. Po przeczytaniu tej książki, moje nastawienie również się zmieniło. Myślę, że na lepsze.

To żenujące, że wszyscy idziemy przez życie, ślepo akceptując to, iż jajecznica musi być kojarzona wyłącznie z porankami.

To, co w tej książce przyciąga uwagę, to wszechobecna ironia, która jest jej stałym elementem. Znacznie wpływa na odbiór tej historii, bo w obliczu śmierci na nic zdaje się histeria i załamanie. Aby sobie z nią poradzić, często potrzeba podejść do niej w inny sposób. Autor zdaje się wręcz kpić ze śmierci i ze wszystkiego, co z nią związane. Podważa także wszystko, co wiemy, prowokując nas do myślenia nad wieloma sprawami i skłaniając nas, byśmy przestali brać wszystko takim, jakie jest, bez namysłu. Bo niby dlaczego powinniśmy patrzeć na wszystko tak, jak inni? Dlaczego nie możemy odnajdywać własnej drogi przez życie? Iść własnymi  ścieżkami i je wytyczać? Autor prowokuje nas do wyjścia poza schematy i spojrzenia na świat w inny sposób, byśmy przestali marnować nasz czas i w końcu zaczęli żyć.

Ważnym elementem historii Augustusa i Hazel była książka. Książka, która znaczyła dla nich tak wiele, jak teraz dla mnie ta. Autor potrafił przemówić do mnie w sposób, który wydaje mi się w pewnym sensie intymny, jakby mówił jedynie do mnie. Jakby chciał, żebym zrozumiała i zapamiętała, co chce mi przekazać. I zrobiłam to. Zapamiętałam i wciąż staram się zrozumieć. Przysporzyła mi także wiele łez. Myślę, że jeszcze nigdy tak nie płakałam. Płakałam, bo jak już mówiłam, to, co ich spotkało, było tak niesprawiedliwe. W pewnym momencie poczułam złość na coś bliżej nieokreślonego, że tak musiało się to potoczyć. Byłam jednocześnie zła i szczęśliwa, że poznaję tę historię, że wszystko, co się wydarzyło, tak na mnie oddziaływało. Nie mogłam się oderwać. Autor, posiadający z pewnością ogromny talent, przykuł moją uwagę i dotarł ze swoim przekazem do mojego serca, pozostawiając na nim ślad. Mam wrażenie, że i on stara się nie pozostać zapomnianym.