Reprezentacja sandomierskiego Collegium Gostomianum gościła na XXIII Kongresie Chórów Pueri Cantores w Niemczech. Do Kolonii zjechały najlepsze - chóry z całego świata. Koncerty w Niemczech były pierwszą prezentacją sandomierskiego chóru poza granicami kraju, od razu na ważnej i prestiżowej imprezie. Wyjazd na festiwal umożliwiła mu przynależność do Federacji Chórów, Pueri Cantores, grupującej zespoły dziecięce i młodzieżowe z całego świata. Kolonia przez kilka dni była niekwestionowaną stolicą muzyki chóralnej. Przyjechało tam 170 zespołów ze 120 krajów, także z tak odległych i egzotycznych jak: Sri Lanka, Kenia, Kongo czy Indie. Impreza ma, w założeniu organizatorów służyć trzem celom - wspólnemu muzykowaniu, edukacji muzycznej i szerzeniu pokoju na świecie. Pokojowe przesłanie niesie każdy festiwalowy koncert.
"Przystanek" nad Jeziorem Bodeńskim
Chór Collegium Gostomianum przygotowywał się do występów w Niemczech przez cały rok. - Intensywne próby zaczęły się trzy tygodnie przed wyjazdem. Spotykaliśmy się codziennie, śpiewaliśmy po kilka godzin. Uważam jednak, że warto było poświęcić część wakacji - mówi z przekonaniem Malwina Słonina, jedna z chórzystek. Pierwszy koncert sandomierscy chórzyści dali już "po drodze", podczas postoju w Ulm - mieście, w którym urodził się Albert Einstein. - W tamtejszej katedrze zaśpiewaliśmy kilka utworów. Nasz krótki występ turyści nagrodzili brawami - opowiada Agata Sobolewska, opiekunka chóru. Najpierw wszystkie chóry uczestniczące w kongresie koncertowały na terenie całych Niemiec, a dopiero potem zjeżdżały do Kolonii. Sandomierzanom gościny udzielił Markdorf - urokliwe miasteczko nad Jeziorem Bodeńskim. Przebywali tam także młodzi śpiewacy z Francji i Włoch. Pierwszy koncert w Markdorfie był dedykowany niemieckim rodzinom, u których mieszkali chórzyści. Kolejna prezentacja odbyła się podczas festynu. Tam sandomierzanie zaśpiewali polskie utwory ludowe. - Mieliśmy okazję uczestniczyć w niepowtarzalnej prezentacji organów w kościele Św. Mikołaja. Każdy z nas mógł dotknąć serca organów, czyli miejsca, gdzie znajduje się dwa tysiące piszczałek - kontynuuje Malwina. Potem był wyjazd do Uberjingen. W tamtejszym kościele została odprawiona msza święta z udziałem sześciu chórów. Oprócz sandomierskiego, zaśpiewały tam zespoły z Francji, Włoch i oczywiście z Niemiec.
"Gaude Mater" dla kardynała
W Kolonii sandomierzanie spędzili cztery dni. Na rozpoczęcie festiwalu przeszli w procesji ze 170 chórami z całego świata. Procesja zakończyła się wspólnym śpiewaniem w katedrze. Śpiew w chórze składającym się z sześciu tysięcy osób to, jak podkreślają uczestnicy, niepowtarzalne przeżycie. Uroczyste otwarcie kongresu nastąpiło na Roncaliiplatz - ogromnym placu przy katedrze. Wyjątkowym wydarzeniem była potem msza święta, podczas której wraz z chórami z Warszawy, Poznania, Wrocławia i Lublina śpiewaliśmy polskie pieśni. Wszystkimi zespołami dyrygował mistrz, profesor Stefan Stuligrosz - opowiada Agata Sobolewska. Kolejny dzień. w Kolonii sandomierzanie rozpoczęli od rozrywki - udziału w Festynie Narodów i zabawy przy muzyce najlepszych zespołów niemieckich. Wieczorem czekała ich najważniejsza prezentacja - solowy występ w katedrze. Chórzyści z Collegium Gostomianum mieli wystąpić akurat o północy. Wcześniej, zupełnie niespodziewanie, swój kunszt wokalny zaprezentowali przed kardynałem Niemiec. W prezbiterium katedry, już po próbie, obserwowaliśmy wspaniałe widowisko "światło i dźwięk". Podeszli do nas duchowni. Jednym z nich był kardynał Joachim Meisner. Pochwalił się znajomością polskich zwrotów i poprosił nas o zaśpiewa nie "Gaude Mater Polonia" - wspomina Agata Sobolewska. Kardynał był oczarowany wykonaniem pieśni. Solowy występ w katedrze wyglądał, niestety, nieco inaczej niż planowali chórzyści z Sandomierza. Ze względów organizacyjnych musieli ograniczyć go do trzech utworów. Wśród nich znalazło się dzieło sandomierskiego renesansowego kompozytora Mikołaja Gomółki - "Kleszczmy rękoma". Krótki popis kongresowa publiczność nagrodziła gromkimi brawami. - Odczuwaliśmy jednak niedosyt, mieliśmy ogromną ochotę śpiewać dłużej. Wystąpiliśmy na schodach katedry. Była druga w nocy. Mimo tak nietypowej pory, koncertu słuchało wielu ludzi - mówi Magdalena Głowacka.
Niezapomniane przeżycia
Słuchacze przyjmowali nasz śpiew z życzliwością. Były nawet owacje na stojąco - cieszy się Aleksandra Wach. Najbardziej spontanicznie reagowali Polacy mieszkający w Niemczech. - Słysząc ojczysty język, natychmiast podchodzili do nas i prosili, abyśmy jak najdłużej śpiewali - mówi Łukasz Sokołowski. Dla sandomierzan udział w festiwalu był ważnym wydarzeniem. - Za serce chwycił mnie występ przed niemieckimi rodzinami, szczególnie ten fragment, kiedy śpiewaliśmy "Modlitwę o pokój". To przecież niezwykłe wydarzenie: młodzi Polacy śpiewają "Modlitwę o pokój", a starsi Niemcy słuchają jej ze wzruszeniem i biją brawo. Prezentacja na festiwalu chórów była również promocją Sandomierza. Chórzyści zabrali do Niemiec foldery poświęcone miastu. Kontakty nawiązane w Niemczech już zaczynają owocować. Sandomierzanie zostali zaproszeni tam na koncerty w przyszłym roku. Sponsorami wyjazdu byli: Kazimierz Płaza - dyrektor Zakładu Gazowniczego, Jerzy Borowski - burmistrz Sandomierza, Ryszard Kasperek - świętokrzyski kurator oświaty oraz jeden z radnych miejskich, który na potrzeby chóru przeznacza swoje diety.
Radość śpiewania
Chór Collegium Gostomianum powstał, z inicjatywy Agaty Sobolewskiej, zaledwie trzy lata temu, kiedy I Liceum Ogólnokształcące przenosiło się do nowej siedziby - historycznego gmachu przy ulicy Długosza. Jeden z pierwszych koncertów chórzyści dali podczas obchodów jubileuszu 400-lecia dawnego kolegium jezuickiego. - Współpracujemy z Wyższą Szkołą Humanistyczo-Przyrodniczą. Śpiewamy podczas inauguracji roku akademickiego. Występujemy na różnych imprezach miejskich, np. Sandomierskiej Niedzieli, Dniach Belgijskich czy uroczystościach jubileuszy małżeńskich. W okresie Bożego Narodzenia dajemy koncerty kolęd - wylicza opiekunka chóru. Bogaty, różnorodny repertuar to zaleta sandomierskiego chóru. - Uważam, że dobry chór powinien mieć repertuar na różne okazje - utwory religijne, kolędy, pieśni ludowe różnych państw... To się przydaje. Dzięki temu możemy występować zarówno na festynach, jak i w kościołach - stwierdza Magdalena Głowacka - Podczas festiwalu w Niemczech zauważyliśmy, że niektóre chóry dziecięce czy młodzieżowe prezentują bardzo poważny repertuar. To błąd. Młodzi ludzie tracą wtedy radość śpiewania. A co chórzyści z Sandomierza lubią śpiewać najbardziej? - Wszystko zależy od dnia, sytuacji, miejsca. Odpowiada nam każdy repertuar - mówi chórzystka Katarzyna Gosek. Lubimy śpiewać, choć nie mamy na to za wiele czasu. Koncerty sprawiają nam dużo satysfakcji. Próby to też okazja do spotkań ze znajomymi. Najbliższy koncert chór da dla swych sponsorów. Pod koniec września zaśpiewa dla gości z Niemiec. Collegium Gostomianum będzie wtedy obchodzić 10-lecie partnerstwa ze szkołą w Emmendingen.
Małgorzata PŁAZA
Echo Powiśla, 6.08.2004 r.