"Tak było od początku świata, że pełza żółw a orzeł lata, że śpiewa słowik, a jaskółka kreśli kółka" - Jan Sztaudynger

Sesja poświęcona Gabrielowi Rzączyńskiemu

Wśród przyrodników polskich okresu przedstanisławowskiego niewątpliwie wybitne miejsce zajmuje Gabriel Rzączyński. Urodził się 06.07.1664 r. na Podlasiu. Do zakonu jezuitów wstąpił w 1682 r. Nowicjat odbył w Krakowie, a seminarium nauczycielskie ukończył w Kolegium Jezuickim w Lublinie, gdzie również później wykładał. Studiował również logikę, fizykę, matematykę oraz teologię. Święcenia kapłańskie uzyskał w 1695 r. Związany był nadal ze szkolnictwem jezuickim w Toruniu, Poznaniu, Lublinie, Łucku, Sandomierzu, Lwowie i Gdańsku. W 1671 r. został mianowany rektorem Kolegium w Ostrogu. W 1724 r. przeniósł się do Gdańska, pełniąc w Kolegium na Starych Szkotach obowiązki ojca duchownego Kolegium i doradcy rektora, , następnie sprawował funkcje regensa seminarium w Sandomierzu.

Był autorem dzieła swego życia, przygotowywanego przez 30 lat a wydanego w 1721 r.: "Historia naturalis euriosa Regni Poloniae". W 1736 r. wydał w Gdańsku: "Auctarium historiae naturalis", poświęconej geografii, botanice, zoologii i antropologii. Dzieła te służyły jako podręczniki w szkolnictwie jezuickim i pijarskim. Ocenione zostały wysoko przez Komisję Edukacji Narodowej. W mało urozmaiconym życiorysie profesora kolegialnego zwracają uwagą częste zmiany miejsca pobytu, co ma z pewnością związek z jego zainteresowaniami przyrodniczymi. Odrębność fizjograficzna poszczególnych dzielnic kraju musiała obudzić w nim świadomość bogactwa zjawisk przyrody i chęć głębszego ich poznania. W bibliotekach kolegialnych rozpoczął Rzączyński studiowanie dzieł przyrodniczych, alchemicznych i medycznych, z których wypisywał nieraz sprzeczne ze sobą teorie o budowie ciał i ich znaczeniu w przyrodzie. Nie poprzestając na wiedzy książkowej gromadził własne obserwacje zdobyte w wędrówkach po kraju oraz doniesienia innych gorliwych badaczy przyrody, przeważnie ze środowiska gdańskiego, gdzie zainteresowania i studia przyrodnicze stały wówczas na najwyższym poziomie w kraju. Z zamiłowaniem zbierał Rzączyński ciekawy okazy przyrodnicze, dostarczane mu z odległych okolic przez uczniów, którzy znali zainteresowania profesora.

O. Gabriel Rzączyński, jest autorem dwóch dzieł przyrodniczych: ww., którego tytuł w tłumaczeniu na język polski brzmi: "Ciekawa historia naturalna Królestwa Polskiego, Wielkiego Księstwa Litewskiego i krajów przyłączonych, na 20 rozpraw podzielona, czerpana z wiarogodnych pisarzy z przytoczeniem w wielu miejscach ich zdania, z rękopisów, od różnych naocznych świadków, z podań wiarogodnych i doświadczeń. Opracowane przez ojca Gabriela Rzączyńskiego z Tow. Jezusowego, w roku 1721" oraz pośmiertnego: Auctuarium Historiae naturalis Regni Poloniae Magnique Ducatus Lithuaniae Annexarumque Provinciarum in puncta XII. Ex scriptoribus probatis, servata primigenia eorum phrasi in locis plurimis, ex M.SS. variis, testibus oculatis, ex revelationibus fide dignis, experimentis. Desumptum. Opus posthumum P. Gabrielis Rzączyński, Soc. Jesu ("Uzupełnienie historii naturalnej Królestwa Polskiego, Wielkiego Księstwa Litewskiego i krajów przyłączonych w XII punktach, czerpane z wiarygodnych pisarzy z przytoczeniem w wielu miejscach ich zdania, z różnych rękopisów, od naocznych świadków, z podań wiarogodnych i doświadczeń. Dzieło pośmiertne ojca Gabriela Rzączyńskiego T.J."), którego rok wydania pozostaje dyskusyjny, gdyż w obiegu są egzemplarze, zawierające conajmniej 4 warianty karty tytułowej. Bibliografia fauny polskiej do roku 1880 [Jakubski, Dyrdowska [1928] s...] wylicza następujące daty wydań: 1736, 1742, 1745. W toku kwerend bibliotecznych Zygmunt Fedorowicz, wybitny znawca twórczości Rz. (Fedorowicz [1966] s.13) ustalił, że nie można tu mówić o różnych wydaniach, a jedynie 4 wariantach, różniących się samą k. tyt.: (1) tyt.: Auctarium; m. w., d.w.: Gedani typis Joannis Jacobi Preussi 1736; egz. w Bibl. Gdańskiej PAN); (2) tyt.: Auctuarium [podwójne "u"]; b.m., b.d.; egz. w różnych bibl.; (3) tyt. Auctuarium; b.m., d.w.: 1742; (4) tyt.: Aucutuarium; m.w., d.w.: Gedani 1745; egz. w Bibl. Narodowej w Warszawie i w Bibl. Gdańskiej PAN. Powszechnie uznaje się, że datą właściwą jest 1742, przy czym Fedorowicz wskazuje, iż trudno ustalić przyczyny powstania aż 4 wersji k. tyt. Oba dzieła są dzisiaj zaliczane do klasyki polskiej literatury przyrodniczej, choć ich merytoryczna wartość była oceniana rozmaicie – od pełnego uznania pośród autorów dawniejszych (por. np. szkic Kremera, zawarty w polskim wydaniu Historii nauk przyrodzonych Cuviera: "... w tym zbieraniu [literatury cytowanej] widać wszędzie sąd zdrowy. Wszędzie, przytoczywszy zdanie błędne, tchnące przesądem lub łatwowiernością, poddaje je w wątpliwość lub wcale odrzuca..." (Cuvier, Belke, Kremer [1853-55]) po bardziej krytyczną ocenę badaczy XX-wiecznych (por. np. (Suchodolski [1953]), (Fedorowicz [1966]). Zarzuca się zwykle Rzączyńskiemu brak zmysłu krytycznego, który umożliwiłby mu oddzielenie fantazji i zmyśleń przeróżnych autorów od trafnych obserwacji o charakterze przyrodniczym, przez co cytowana literatura zawiera dzieła wartościowe z naukowego punktu widzenia obok zupełnie fantazyjnych. Niemniej, na uznanie zasługuje wybitna erudycja autora, który – działajac w epoce saskiej, powszechnie uważanej za okres charakteryzujący się upadkiem polskiej kultury i nauki – oparł sięw swych dociekaniach na ponad setce autorów.

Wyniki długoletnich prac i studiów ogłosił w dziele wydanym w Sandomierzu w 1721 r. pt. "Historia naturalis curiosa Regni Poloniae..." ("Interesująca historia przyrody w Królestwie Polskim") i jego uzupełnieniu wydanym w Gdańsku w 1742 roku. Podzielone na 20 rozpraw uwzględniało ono: geografię, geologię, botanikę, zoologię, antropologię, a kończyło się traktatem "o dziwach natury". Rzączyński wymienił i opisał ok. 360 gatunków zwierząt krajowych. Do napisania historii naturalnej skłoniła Rzączyńskiego chęć zmiany zakorzenionego przekonania o ubóstwie Polski w bogactwa naturalne. Zbierał rozproszone w księgach i rękopisach informacje, uzupełniał je ustnymi relacjami, odbywał liczne podróże po Polsce. Rzączyńskiego interesowały przede wszystkim minerały użytkowe, najczęściej ograniczał się do wymienienia ich i podania miejsc występowania. Dzieło Rzączyńskiego, mimo licznych niedokładności, jest ważne w naszej literaturze, ponieważ daje dobre wyobrażenie o tym, jakie źródła minerałów użytkowych znane były w Polsce w połowie XVIII wieku. Jego książka była pierwszym stosunkowo pełnym opisem ziem polskich pod względem bogactw naturalnych oraz flory i fauny. Przez długie lata był to jedyny podręcznik do nauki przyrody. Niestety, pośród danych przyrodniczych znajdujemy w tym dziele również wiele przesądów. Zawierało ono także wiele błędów, ale przed Rzączyńskim nikt nie podjął pracy na taką skalę. Swoim opracowaniem autor zapoczątkował rozwój nauk geologicznych na terenie naszego kraju.
A oto kilka ciekawostek aktualnych do dnia dzisiejszego zaczerpniętych z prac Gabriela Rzączyńskiego: Zacznijmy może od jakże aktualnych anomalii pogodowych: Lato kojarzy się wszystkim z piękną słoneczną pogodą, wysoką temperaturą powietrza, z okresem wypoczynku. Zdarzają się jednak znaczne anomalie pogodowe, które powodują, że niektóre lata są wyjątkowo upalne i suche. Analizując średniowieczne zapiski, kroniki i roczniki okazuje się, że suche i upalne lata bywały też w średniowieczu, a więc w okresie, gdy wpływ człowieka na naturalne środowisko był stosunkowo mały. Wyjątkowo suche i upalne lato miało miejsce w 1310 roku. W "Historia naturalna ciekawa Polski i Litwy" ks. Gabriel Rzączyński tak pisał o tym lecie: "W tym roku lato było nadzwyczaj gorące, z przyczyny wielkich upałów, zboża w polu, przeciw zwykłemu porządkowi, już przed św. Janem Chrzcicielem dojrzały; rzeki tak powysychały, iż ich koryta prawie bez wody pozostały". W 77 lat później, sytuacja powtórzyła się, lato roku 1387 było wyjątkowo gorące i suche. Podobnie było w 1433 roku, Jan Długosz tak pisał o tym lecie: "Lato było tak gorące i suche, że paliły się we wszystkich stronach lasy, krzaki, i zarośla ogniem niepowstrzymałym, który nie dał się ugasić, póki wszystkie drzewa z korzeniami nie strawił". Tak było również w 1539 roku, wspomniany ks. Rzączyński pisał, że Wisłę pod Grudziądzem konno przechodzono, bez pływania, tak niski był stan wody spowodowany długotrwałą suszą. Susze i upały panowały w latach 1540, 1708, 1718, 1719. Wypalone zostały zboża, co spowodowało znaczny wzrost ich ceny. Trzeba było sprowadzać żywność, panował głód, pomór i epidemie. Sytuację pogarszał fakt, że w niektórych przypadkach susze następowały rok po roku (1539-1540, 1718-1719). Również wiek XIX i XX nie ominęły podobne kataklizmy. W 1894 roku suma opadów wynosiła zaledwie 58 proc. średniej wieloletniej, a w 1942 roku średni opad roczny wyniósł tylko 54 proc. Obecnie powszechnie istnieje pogląd, że anomalie pogodowe spowodowane są wpływem człowieka na środowisko naturalne. Z całą pewnością człowiek wpływa na klimat, ale trudno jest dać jednoznaczną odpowiedź na to, w jakim stopniu. Opisane anomalie pogodowe wynikają prawdopodobnie z przyczyn naturalnych. Suche i gorące lata mają miejsce gdy nad Europą Środkową przesuwają się słabe układy wyżowe i napływa powietrze zwrotnikowe. Niemniej jednak, na określonych obszarach zmienia się lokalny mikroklimat, co spowodowane jest działalnością człowieka. Takie zmiany lokalne bez wątpienia mają znaczny wpływ na klimat w skali globalnej. Ponieważ wpływ człowieka na środowisko zaznaczył się w wiekach XIX i XX, możemy wnioskować, że anomalie pogodowe w tych wiekach mogły być tego następstwem. Te odnotowane w średniowiecznych kronikach zapewne miały podłoże naturalne.

Tatrzański park narodowy zawdzięczamu mu opisanie tatrzańskiej świstówki: Liczne tatrzańskie świstówki, to nazwy wywodzone od siedlisk świstaka, a właściwie od charakterystycznego jego głosu. Wskazują one na dość częste występowanie, z czym wiązało się pozyskiwanie zwierzęcia. Niewątpliwie świszczarze, czyli myśliwi polujący na ten gatunek, posiadali praktyczną wiedzę związaną z życiem, a bardziej z użytecznością świstaka. Pierwsze pisemne przekazy, poświęcone występowaniu świstaka w Tatrach, są o ponad dwa stulecia późniejsze od podobnych, dotyczących kozicy. Gabriel Rzączyński (1721) opisuje świstaka i bobaka łącznie, nie zdając sobie sprawy, iż są to dwa różne gatunki. Pisze on: Mus alpinus Pliniusza, Mus montanus innych autorów, po niemiecku Murmaltier, po naszemu Bobak, Świszcz. Zimę spędza śpiąc w jamach, które sobie wykopuje. Żywi się owocami i korzonkami, trawami. Znajduje się w Alpach i w górach Karpackich w dolinie nazwanej Świszcza. Od jesieni do wiosny przesypia prawie sześć miesięcy snem tak twardym, że żadną miarą zbudzić go nie można., Późniejsze informacje o tym zwierzęciu zwykle oparte były na wspomnianych pracach Buchholtza i Rzączyńskiego. Ciekawostką, wartą podkreślenia, jest wydanie w Polsce (w Gdańsku) pierwszej obszernej pracy o świstaku przez Jakoba Klejna (1750). Dotyczy ona świstaka alpejskiego i tatrzańskiego, przy czym zawarte wzmianki o naszym podgatunku są powtórzone z prac Rzączyńskiego: osobliwe to zwierzątko wygląda jakby składało się z dwóch innych; łbem podobne myszy, resztę ciała niedźwiedziowi, pokryte długim włosem nie różniącym się od szopów. Górale nazywają go świstakiem dla jego szczególnego szczekania, pojedyncze bowiem głosy szczekania tego tak są ściągnięte, że mają wielkie podobieństwo do świstu... W holach Tatrowych robi świstak bardzo długie nory, te wyściela mchem, trawą i podobnie jak wiele zwierząt, odbywa sen zimowy. Z końcem lata znosi do jam swoich liczne zapasy korzonków, i niemi utuczony, doszedłszy nadzwyczajnej otyłości, zasypia w tej zimowej siedzibie, i dopiero z wiosną budzi się zupełnie wychudły.

Całe pokolenia polskich ornitologów "wychowały się" na pewnej niezwykłej historii. Opisał ją jezuita Gabriel Rzączyński herbu Ślepowron, znany w świecie przyrodnik z początku XVIII wieku. Według jego relacji, jesienią, przed około trzystu laty, pewien szlachcic wypuścił na wolność bociana, zawieszając mu uprzednio na szyi żelazną blaszkę z napisem "Haec ciconia de Polonia" ("Ten bocian z Polski"). Następnego roku ptak powrócił ze... złotą blaszką i napisem: "India cum donis remittit ciconiam Polonis" ("Indie odsyłają z darem bociana Polsce"). Wyprawa następnego roku, również z blaszką żelazną, zakończyła się przylotem wiosennym z blaszką... z miedzi i napisem "Grata Iaponia pro haec ciconia" ("Japonia wdzięczna za tego bociana"). Jak w każdej bajce i w tej jest ziarno prawdy – nasze bociany rzeczywiście odlatują na południowy wschód.

Gabriela Rzączyńskiego interesowały także bogactwa naturalne ziem polskich, a oto przykład: W XVIII w. stwierdzono występowanie na terenie Głowienki złóż ropy naftowej, które opisał Gabriel Rzączyński w roku 1721, a w 1781 Krzysztof Kluk. Jednak wydobycie w skali przemysłowej miało miejsce końcem XIX wieku. Początków XVIII sięga ustanowienie pierwszego w Głowience urzędu sołtysa, a został nim Markiewicz. Sołtys otrzymał 2 łany pola, wybudował młyn na potoku prowadzącym wodę z pól, pola te do dziś nazywane są jako "sołtysie". 28 sierpnia 1921 roku w dwustetną rocznicę wydania Historii naturalnej, po uroczystej mszy świętej sprawowanej w kościele Św. Jakuba o godzinie 9 rano przez księdza Kanonika Andrzeja Wyrzkowskiego – (wychowanka Collegium Gostomianum) w czasie której poświęcono pamiatkową tablicę wmurowaną w Collgium Gostomianum. Dyrektor seminarium pan Stanisław Lewicki powiedział: tu więc, gdzie 200 lat temu cichy zakonnik w białej swej celi, mając rozległy widok na dolinę Wisły, kreślił karty swej pamiętnej księgi, po dwóch stuleciach wdzięczni pracownicy na tej samej niwie położyli znak swej pamięci i uznania. Znak ten ma zostać dla przyszłych wieków jako symbol ni eginacej i nie przerweanej linii twórczej pracy narodowej ku chwale i potędze Polski, a ideę tę mają w szerokie masy nieść te, które w murach dawnego kolegium a obecnie Seminarium sposobią się do pracy wsród ludzi". Dzisiejsza sesja jest kontynuacja tego przekazu z przed 86 lat.

Opublikowano 13.11.2013 r.